Jan Karwot – skrzypek, malarz.

Urodził się 29 października 1936 roku w Marklowicach Dolnych. Był synem Franciszka Karwota i Magdaleny Karwot z domu Fojcik.
Obdarzony muzycznym słuchem i za przykładem swojego stryja Michała Karwota, skrzypka w katowickiej Orkiestrze Polskiego Radia, w 1964 roku ukończył studia muzyczne w klasie skrzypiec w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach. Odtąd przez 31 lat grał w orkiestrze Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”.
Był człowiekiem wielu talentów. Z wykształcenia był muzykiem, lecz równocześnie z pasją rysował i malował. W tej dziedzinie był samoukiem, którego talent i nieprzeciętne umiejętności doceniali krytycy i artyści dyplomowani. Tematów do jego rysunków i obrazów dostarczały mu liczne podróże po świecie, które Jan Karwot odbywał z zespołem „Śląsk” oraz nieodłączną sztalugą i akwarelami. Swoje prace zestawiał w wiele cyklów: „ Twarze”, „Rysowane w podróży”, „Dusze zwierząt umarłych”, ”Drzewa”, ”Akty” i inne, które często grupowały się w związku z wystawami.

W jego rysunkach i obrazach pełno jest ukrytych aluzji, przenośni i symboli. Jego twórczość odbiega od realizmu, po to jednak, by nadać tej sztuce bardziej swoisty, dramatyczny sens. Powtarzające się w obrazach Jana Karwota fragmenty gotyckich wież, cerkiewnych kopuł, kamiennych mostów czy drapaczy chmur są reminiscencjami podróży do Francji, Zagorska, Włoch i Detroit. Twórczość Jana Karwota jest trudna w percepcji. Przesycona jest niepokojem, pesymizmem, swoistym zagubieniem w tym najpiękniejszym i zarazem najokrutniejszym ze światów. Ograniczona gama kolorystyczna z przewagą odcieni błękitu przełamywanego zielenią lub szarością, budząca niepokój i potrzebę refleksji treści spowodowały, że do Jana Karwota przylgnęło miano maga akwareli. Jednych zachwycał, innych wręcz przerażał swymi fantasmagorycznymi wizjami. Nikogo nie pozostawiał obojętnym. Zdaniem recenzentów jego sztuki cyt. „ten niepokój jest prawdziwym sukcesem Jana Karwota – mistrza cyzelatorskiej sztuki ołówka pędzla i piórka, użycia kreski, farby wodnej i plamy.”
Po sukcesach w dwóch wystawach indywidualnych w Rybniku i zbiorowej w Katowicach, na podstawie prac w 1970 roku został przyjęty do katowickiego Oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków

.

W 1971 roku prace Jana Karwota wystawiono w Zakopanem oraz w renomowanej wówczas Galerii Janusza Boguckiego w Warszawie. W latach 70 i 80 artysta brał udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i poza jej granicami, między innymi w Austrii, Wielkiej Brytanii, Czechosłowacji, Belgii, Bułgarii, Danii, Francji, Hiszpanii, Szwajcarii, Szwecji, w Niemczech i USA. W 1986 roku wystawiał swe prace w Galerii Opus państwa Wojciechowskich we Wrocławiu.
Działalność wystawienniczą kontynuował w latach dziewięćdziesiątych. Miał indywidualną wystawę w Ostrawie, Austrii, Hamburgu i Dorsten (RFN). W kwietniu 1998 roku, w galerii Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rybniku zorganizowano tematyczną wystawę pt. „ Kobieta w malarstwie Jana Karwota” a już 21maja w Teatrze Ziemi Rybnickiej otwarto „Retrospektywną wystawę rysunków” tego artysty z lat 1965 – 1998, będącą podsumowaniem 30 letniej drogi twórczych poszukiwań i ewolucji warsztatu artystycznego. Na wystawie zaprezentowano ponad sto kartonów wybranych z olbrzymiego dorobku.
Miał około czterdzieści wystaw indywidualnych. Jego prace znajdują się w zbiorach prywatnych i muzealnych w kraju i za granicą. Otrzymał nagrody i wyróżnienia na konkursach i festiwalach ogólnopolskich:
- 1972 r. - II nagroda w konkursie malarskim ZPAP w Katowicach
- 1974 r. – I nagroda w konkursie malarskim ZPAP w Katowicach.
- 1980 r. – II nagroda na XXXIV Salonie Zimowym Plastyki w Radomiu.
- 1984 r. - I nagroda w Ogólnopolskim Triennale Akwareli w Lublinie.
- 1987r.– I nagroda ex aequo w II Ogólnopolskim Triennale Akwareli w Lublinie.
- 1997 r.- I nagroda w konkursie plastycznym pt. „ Człowiek i życie”,
zorganizowanym przez Koło ZPAP w Rybniku.
Zmarł nagle 11 września 1998 roku w Rybniku. Miesiąc po nagłej,? zaskakującej śmierci zorganizowano pierwszą, pośmiertną wystawę prac artysty pt. „Rysowanie w podróży” w Muzeum Okręgowym w Wodzisławiu Śląskim.
Jego osobowość i zarazem twórczość trafnie scharakteryzował Grzegorz Walczak w pośmiertnym nekrologu zamieszczonym w październikowym numerze „Gazety Rybnickiej”:
„Wymagający wobec siebie, był niezwykle tolerancyjny względem innych. Zawsze skromny, nade wszystko pracowity. Kochał życie pełnią zmysłów – nie tylko w dźwiękach, kształtach i barwach. I z niepokoju o tę pełnię życia wyrosła jego sztuka: trudna, głęboka – na miarę drugiej połowy XX wieku. Wiem że czuł niedosyt, a przecież odszedł jako człowiek spełniony, jako artysta w pełni sił twórczych.” ........” I choć snuł rozliczne plany jako pierwszy dodałby zaraz:
Tak mało powiedziałem,
Nie zdążyłem.
Serce moje zmęczyło się
Zachwytem,
Rozpaczą,
Gorliwością
Nadzieją.
Twój brak to wielka strata, ale stałeś się obywatelem Wielkiego Muzeum Wyobraźni, w którym spełniają się wszystkie nadzieje, marzenia i plany.”

 

P.S. [od autora]
Jan Karwot mieszkając na stałe w Rybniku żywo interesował się wszystkim, co działo się w Marklowicach, jego rodzinnej miejscowości. Na wiadomość o przygotowywanej do druku pierwszej edycji „Marklowice w starej fotografii’ dał projekt okładki i strony tytułowej. Między innymi także On namawiał mnie do zebrania informacji i szczegółów dotyczących tragedii załogi amerykańskiego bombowca oraz dalszych losów amerykańskiego lotnika, który wylądował na spadochronie w bliskości jego rodzinnego domu. Był naocznym świadkiem grozy tych wydarzeń. Miał wówczas osiem lat.
Przekonywał mnie [był to rok 1997] także o konieczności najszybszego zebrania informacji i szczegółów śmierci Marklowiczan, których nazwiska wypisane są na tablicach poświęconych ofiarom II wojny światowej.
Wspólnie, w Jego rybnickiej pracowni, odtworzyliśmy kształt i wygląd nieistniejącego już wówczas na starym cmentarzu zabytkowego grobowca Emilii Gessler z 1813 roku, związanego z młodzieńczymi wspomnieniami, gdy jako cyt.” 17 letni chłopak zakradł się wieczorem na cmentarz i wyjął ze środka postumentu przechowywaną tam ludzką czaszkę”. Przez kilka dni studiował, rysował, w końcu matka znalazła ją w szafie, skrzyczała i kazała odnieść z powrotem. Odtąd element czaszki obecny jest niemal w każdej akwareli w cyklu najbardziej liczącym się w dorobku Karwota, który można by nazwać ze względu na wymowę katastroficznym. Jan Karwot piórkiem, w tuszu odtworzył z pamięci fragment cmentarza z wyżej wymienionym pomnikiem. Było to w czerwcu, przed wakacjami 1998 roku. We wrześniu mieliśmy się spotkać w Marklowicach, by artystyczną wizję Janka skonfrontować z otoczeniem i rosnącymi na cmentarzu drzewami oraz uzupełnić o treść inskrypcji, której dostarczenie należało do mnie. Do spotkania już nie doszło. Z nekrologów zamieszczonych w prasie lokalnej dowiedziałem się o śmierci Jana Karwota.

Wodzisław Śląski-Radlin, 25 marca 2008
Józef Kłosok